sobota, 3 stycznia 2015

1

Może tym razem mi się uda...

Nowy rok to nowe postanowienia. Zwykle coś udawało mi się osiągnąć. Tym razem tylko muszę się bardziej postarać. Wiem że nie będzie łatwo.
Za mało ćwiczę, ale to da się naprawić. Chociaż przydałaby się siłownia, ale póki co mnie nie stać - na razie muszę jeszcze znaleźć pracę. Mam na oku jedno miejsce, proszę, trzymajcie kciuki. Jakbym się tam dostała to znaczna część moich problemów by się rozwiązała.

Coś o mnie.... Na imię mam Marie, przynajmniej tutaj. Może również i w rzeczywistości. Ale nie chcę by znalazł mnie ktoś z realnych znajomych czy rodziny - wiem że by nie zrozumieli. Mam chłopaka którego bardzo kocham - chociaż mam momenty kiedy żałuję tego uczucia. To dla niego chcę być idealna, ale czuję że dla niego muszę się zmienić, i to jest trochę ciężka świadomość - bo jednak fajnie byłoby być zaakceptowaną taką jaką jestem.

W chwili obecnej ważę około 59kg. Kiedy wróciłam do Any - bo tak, już kiedyś byłam z nią blisko, jednak okazałam się słaba i uciekłam - ważyłam 64kg, więc pierwszy próg zrobiłam. Teraz będzie trudniej. Moim celem jest 45kg. Tak na początek.

Minimum moich ćwiczeń to 4 serie po 30 brzuszków rano i wieczorem. Poza tym skakanka, przysiady, rowerek.

Tylko teraz jest gorzej bo jest u mnie mój chłopak, i on namawia mnie do jedzenia. A mam za małe mieszkanie, by to co zjem zrzucić, bo usłyszy i będzie pytał. Nie chce żeby pytał. I tak ma wyrzut że wyłączam okna w przeglądarce kiedy podchodzi, ale ja boję się że dowie się o Anie. I będzie mną rozczarowany. Albo będzie miał pretensje. Bo wiem że nie zrozumie.

Dzisiaj wypiłam kawę i litr wody. Nic nie jadłam, ale boję się że to jest 'jeszcze'.

Muszę być idealna. Muszę zapanować nad tym życiem.